Marek Kmieć

 

Nie ma chyba tematu, który pojawiałby się szybciej przy okazji głoszenia Ewangelii, niż temat ewolucji biologicznej. To jest jeden z pierwszych zarzutów, który stawia niewierzący (wraz z odrzuceniem natchnienia Biblii). Jak to możliwe, żeby Bóg istniał, skoro współczesne osiągnięcia naukowe dowiodły bez cienia wątpliwości, że nie jest On potrzebny ani do powstania wszechświata, ani do powstania życia? Przecież jesteśmy w stanie wszystko już wyjaśnić przy pomocy istniejących modeli ewolucyjnych. Oczywiście są pewne luki tu i tam, ale jedynie w kwestiach drugorzędnych. Co do ogólnego schematu każdy szanujący się naukowiec musi przyjąć ewolucję – proces napędzany przez naturalne zjawiska mające miejsce w przyrodzie. Tak rozumuje zdecydowana większość Polaków. I nie ma tutaj akurat znaczenia, czy ktoś jest religijny czy nie. Wypowiedzi obecnego papieża sprzed kilku lat nie zostawiają zbyt dużego pola do manewru dla kogoś, nad kim spoczywa jego władza. Według niego: „Ewolucja to coś więcej niż tylko teoria.”

 

Już na samym początku chciałbym zaznaczyć, że choć kwestia ewolucji biologicznej jest bardzo istotna, niesie bowiem ze sobą znaczące skutki dla czyjegoś światopoglądu, to jednak nie wydaje się, że jest to kwestia, która sama w sobie decyduje o czyimś zbawieniu. Są ludzie, którzy posiadają wszelkie znaki ludzi nawróconych, lecz jednak przyjmują teorię ewolucji w jakiejś postaci (np. tzw. ewolucję teistyczną, wg której Bóg kieruje procesem ewolucji, lub przez kwestionowanie dwudziestoczterogodzinnych dni stworzenia). Należałoby się jednak zastanowić, dlaczego osoba wierząca miałaby przyjąć takie stanowisko. Czy przekonała ją o tym Biblia, czy też ugięła się raczej pod rzekomo 100% pewnymi dowodami współczesnej nauki?

 

Czym więc jest ewolucja? Czy jest to fakt? Nauka w czystej postaci? Teoria? A może dogmat religijny?

 

Ewolucja na pewno jest faktem, ale tylko w znaczeniu, że historycznie, w XIX wieku, pojawiło się coś takiego jak „teoria ewolucji Darwina”. Kiedy ludzie mówią, że ewolucja to fakt, zwykle mają na myśli: „Ewolucja jest prawdą.” Jednak ewolucja na pewno nie jest faktem czy dowodem w taki sposób, jak kawałek kości dinozaura jest faktem i dowodem. Tak więc, ewolucja to nie tyle fakt, co sposób interpretowania faktów – sposób patrzenia na fakty.

Ale czy przypadkiem tego samego nie można również powiedzieć o stworzeniu?! Czyż to również nie jest jedynie sposób patrzenia na otaczającą nas rzeczywistość? Stworzenie (podobnie jak ewolucja) to po prostu zespół założeń wstępnych, które „zabieramy” ze sobą do interpretacji świata. Przecież dzisiaj nie jesteśmy w stanie zaobserwować stworzenia. To szczególne dzieło Boże miało miejsce kilka tysięcy lat temu i obecnie nie jest bezpośrednio dostępne naszej obserwacji, choć wiemy o nim ze Słowa Bożego, które jest pewne.

Podobnie ma się sprawa z ewolucją. Nie jesteśmy w stanie jej zaobserwować. Widzimy zwierzęta, mamy też skamieliny, widzimy podobieństwa pomiędzy pewnymi gatunkami, ale nie widzimy samej ewolucji. Dlatego, że ewolucja to jedynie schemat myślowy, który został skonstruowany w celu wytłumaczenia skąd się wzięło, to co jest. Co więcej, ewolucja to schemat (można powiedzieć system filozoficzny), który nie jest wolny od ślepych uprzedzeń. Ewolucja z góry wyklucza na przykład wszelkie dowody ponadnaturalne. Wiele by można mówić na ten temat, dodajmy jeszcze tylko, że ewolucja trzyma się tych uprzedzeń wbrew zasadom „postępowania naukowego”, które sama głosi. Bo niby dlaczego ponadnaturalne wyjaśnienia nie są dopuszczane do głosu? Gdzie nauka zaobserwowała tę zasadę, którą tak skrupulatnie stosuje?

 

Można by powiedzieć, że osiągnęliśmy impas w naszym rozumowaniu. Okazuje się, że zarówno światopogląd ewolucyjny, jak i ten oparty na szczególnym stworzeniu przez Boga w ostateczności nie mogą być zweryfikowane doświadczalnie. Nic tu nie pomoże, a raczej na pewno zaszkodzi, to co niektórzy chcieliby w tym miejscu powiedzieć: „Ale chrześcijański światopogląd nie opiera się na doświadczeniu lecz na wierze!” Takie słowa (prawdziwe gdzie indziej) w tym kontekście mogły by oznaczać, że prawdy chrześcijaństwa są jedynie subiektywnymi opiniami, a nie obiektywną prawdą. Biblia jednak tego nie uczy.

 

Czy jest więc nadzieja na rozwiązanie tego problemu? W jaki sposób rozsądzić pomiędzy ewolucją a stworzeniem?

 

Otóż zarówno ewolucję, jak i stworzenie możemy przyrównać do obrazka na pudełku puzzli. Wierzący i niewierzący mają do czynienia z tymi samymi danymi, mogą trzymać ten sam kawałek skamieliny w ręku. Dojdą jednak do zupełnie innych konkluzji, ponieważ używają innego „obrazka”. „Kawałek” się nie zmienia, kiedy wędruje z rąk do rąk. Inny natomiast jest schemat, który go interpretuje.

 

Mając powyższe na uwadze, łatwo można zauważyć, że jeśli mamy zły obrazek na pudełku, kawałki puzzli nie będą pasowały. Możemy usiłować wcisnąć je na siłę, możemy pomyśleć o użyciu nożyczek, jednak końcowy rezultat nie będzie przypominał obrazka, który miał powstać.

 

To jest Boży świat. Każdy fakt w tym świecie pojawił się od razu z wyrytą na nim interpretacją (znaczeniem), którą nadał mu jego Stworzyciel. Nie ma dowolności w interpretacji faktów Bożego świata. Wszystkie one mają jedno jasne przesłanie (Ps. 19). Dlatego jeśli ktoś będzie usiłował wziąć fakty Bożego świata i zreinterpretować je według innych założeń, z góry skazany jest na niepowodzenie. Nic nie będzie pasować. Będzie musiał wciąż na nowo wymyślać drogi ucieczki – obejścia naokoło tej oczywistości, z którą ustawicznie się styka. Wszystko będzie mu się rozlatywało w rękach.

 

Nic więc dziwnego, że z pierwotnych „nauczań” Darwina pozostały obecnie jedynie wstydliwe zgliszcza. Model („obrazek”) zakładał na przykład niezliczone formy przejściowe w łańcuchu ewolucji, które miały być wkrótce odkryte. Minęło grubo ponad sto lat od śmierci Darwina i nie tylko, że nie mamy niezliczonych ilości form przejściowych, ale z tych, które „posiadaliśmy”, wiele „straciliśmy”. Okazało się bowiem, że po bliższej ekspertyzie, przy pomocy lepszych technicznie narzędzi jak i po porównaniu z większą ilością skamielin, naukowcy musieli przyznać, że pomyłką było uznanie wielu skamielin za formy przejściowe. Fakt („kawałek”) nie da się zmienić – form przejściowych brak! Przykłady można mnożyć. W modelach ewolucji wszechświata brakuje (bagatela!) 98% masy potrzebnej, by te mogły funkcjonować!

 

Spójrzmy na drugi obrazek. Według „obrazka” stworzenia to Bóg stworzył wszystko, co istnieje. Już na samym początku każdy gatunek został stworzony oddzielnie. Dlatego nie mamy form przejściowych obecnie ani nigdy nie znajdziemy formy przejściowej wśród skamielin. Nie można znaleźć przodka człowieka, bo go nie ma. Wszędzie widzimy wspaniałą harmonię z jaką układają się fakty Bożego świata. Gdziekolwiek byśmy się nie udali, tam widzimy, że historia ziemi miała miejsce tak, jak to nam zostało objawione w Biblii. Podobnie sprawa wygląda z kosmosem. Wciąż potrzebny jest wysiłek (często niewierzących paleontologów i innych specjalistów), by te fakty odkryć i poznać. Jednak tylko Chrześcijanin, dzięki Duchowi, który odnowił jego umysł, jest w stanie umieścić je we właściwym miejscu. A pamiętajmy, że to kontekst nadaje znaczenie. Naszym kontekstem jest Boży świat.